6/2021
Antonina Grzegorzewska

Dziennik Samuela Pepysa

 

Krytykom teatralnym dedykuję

 

Dziennik Samuela Pepysa (tłumaczony na polski przez Marię Dąbrowską), napisany szyfrem w siedemnastowiecznej Anglii, a rozszyfrowany po stu pięćdziesięciu latach, jest pozycją wyjątkową.

Kwestie obyczajowe, z powodu których autor kodował swe zapiski, a także całe polityczne tło epoki, są przyćmione przez liczne wzmianki o teatrze, do którego Pepys namiętnie chodził. Była to pasja wyjątkowa. Tak wyjątkowa, że regularnie składał przed sobą przysięgi, jednym tchem wymieniając wino i teatr jako dwa zgubne uzależnienia, od których obiecywał sobie abstynencję. „Czas najwyższy, bym związał się ślubami”.

Przysięgi te jednak regularnie łamał. Za zbyt częste wizyty w teatrze wyznaczał sobie kary, a ich wypełnianie skrzętnie notował: „Zacząłem znowu włóczyć się po teatrach, acz grzywnę za to do mej skarbonki na ubogich wpłaciłem”.

Tuż po otwarciu w Londynie Królewskiego Teatru należący do wyższych sfer Pepys zabiera doń żonę.

„Dawana była sztuka Wesoły Porucznik, w której niewiele dobrego. […] A chociaż moje śluby wystrzegania się teatrów nie dotyczą tego, w którym dziś byłem, jako że kiedym śluby składał, to jeszcze go nie było, jednak rozumiejąc, iż w owym czasie odprzysięgałem się wszystkich publicznych teatrów z wyjątkiem dworskich, postanowiłem odmówić sobie dwu sztuk na Dworze, które miałem w zapasie na marzec i kwiecień; co z nawiązką przeważy dzisiejszy wybryk”.

Minęło trochę zaledwie czasu, gdy „wieczorem przyszedł kapitan Ferrers i opowiadał nam, jaka dobra jest nowa sztuka Henryk VIII, czego gdym słuchał, zaczął mi się dłużyć czas do końca mych ślubów; ale jak już zacznę chodzić do teatru, to będę bardzo czuwał, żebym nie przebrał miary, jak to czyniłem dotąd, aż musiałem się na długie miesiące wyrzec zupełnie oglądania jakiejkolwiek sztuki”.

Niestety deklaracja ta nie miała pokrycia w czynach i po kolejnym teatralnym wieczorze Pepys notuje: „Jak tylko wróciliśmy do domu, wpłaciłem grzywnę do mojej skarbonki na ubogich, stosownie do moich ślubów; tedym wyzbył się winy i tyle tylko, żem stracił czas i pieniądze, a dawna skłonność do uciech we mnie się znów ocknęła”.

30 września 1662 roku, po kolejnej wizycie w teatrze (na Księżnej Malfy), w dzienniku widnieje wpis: „Dziwne, z jaką łatwością chęci moje powracają do dawnego zwyczaju kochania się w teatrach i winach, ale tego wieczora postanowiłem znów związać się ślubami aż do Bożego Narodzenia”.

Dzięki słabemu charakterowi autora i nieustającemu uleganiu pokusom zachował się do naszych czasów wspaniały zestaw recenzji teatralnych. Zawsze dobrze obcować z wpływowym teatromanem epoki.

6 stycznia 1663: „Po obiedzie do Książęcego Teatru, gdzie oglądaliśmy sztukę Wieczór Trzech Króli, dobrze graną, acz sama sztuka jest głupstwem i treść jej zgoła nie zgadza się z tytułem”.

1 marca: „Z żoną pojechaliśmy najętymi końmi zobaczyć mój wizerunek zrobiony w miniaturze, a potem do Opery, gdzie widzieliśmy Romea i Julię, zgoła pierwszy raz wystawione, ale sztuka sama w sobie najgorsza ze wszystkich, jakie widziałem, i tak źle grana, że gorzej nie widziałem tych ludzi grającymi; postanowiłem nigdy więcej nie chodzić na pierwsze przedstawienie, bo wszyscy mniej więcej chybiali w grze”.

25 września: „Taka jest moc diabła nade mną, że przeciw mej naturze i woli nie mogłem sobie odmówić pójścia do teatru i oglądałem Wesołe kumoszki z Windsoru, bardzo źle grane”.

29 września 1662 roku Pepys oznajmia, że „skończył się czas, przez który ślubowałem był wystrzegać się trunków i teatrów. Postanowiłem więc zażyć swobody i poszliśmy do Królewskiego Teatru, gdzie oglądałem Sen nocy letniej, rzecz, której nigdy przedtem nie widziałem i nigdy więcej nie zobaczę, gdyż to jest najbardziej niesmaczna i niedorzeczna sztuka, jaką kiedykolwiek w życiu zdarzyło mi się oglądać”.

Z kolei 31 grudnia 1660 Pepys kupuje dramat Henryk IV, idzie do Nowego Teatru i – cytuję dziennik – „widziałem ten dramat wystawionym, ale żem wiele nie oczekiwał, nie podobało mi się”.

Mimo wszystko nie daje za wygraną i niewiele później relacjonuje: „W teatrze bardzo było pełno, ale nie wiem, czym nazbyt wiele oczekiwał albo co, lecz nigdy w życiu mniej przyjemności nie zaznałem w teatrze niż tym razem. Aczkolwiek tańce i śpiewy były dobre, ale żadnej fantazji w sztuce”.

Czy Pepys nigdy nie wracał z teatru zadowolony? Ależ tak, na dowód przytoczę tytuły sztuk, które przypadły mu do gustu: Angielski monsieur, Dowcipnisie („nadzwyczajnie mi się podobają. Tylko nęka mnie myśl, że za mało przykładam się do pracy, a nadto kocham się w teatrze”), Jowialna czereda, Oblężenie Rodosu, Niewolnik, Poskramiacz poskromiony („wyborna sztuka”), Zgubiona dama, Pod Żebraczą Wiechą, Szalony kochanek.

Pierwszy tom dziennika kończy się opisem wielkiej zarazy, jaka w latach 1665–1666 opanowała Londyn. Była to epidemia dżumy, która rodzinie królewskiej kazała schronić się w Oxfordzie. Liczba zgonów w stolicy doszła do 7 000 przypadków tygodniowo.

Życie teatralne się skończyło, ponieważ wszystkie teatry zostały zamknięte.

Dla Pepysa był to czas podwójnych finansowych oszczędności.

plastyczka, dramatopisarka, autorka m. in. dramatów On, Ifigenia, Migrena, laureatka konkursu „Dramatopisanie”, w ramach którego napisała dramat La Pasionaria.