Tańcząca z psami
„Dopiero kiedy psy poczują się swobodnie i bezpiecznie, zaczynamy działać artystycznie” – mówi performerka Aleksandra Osowicz w rozmowie z Kacprem Siedleckim.

rys. Kinga Czaplarska
KACPER SIEDLECKI Co zmieniło się w Twoich tanecznych i choreograficznych nawykach, odkąd zaczęłaś zajmować się performansem międzygatunkowym?
ALEKSANDRA OSOWICZ Na pewno zaczęłam zastanawiać się nad formą, którą produkuję, oraz nad samym zagadnieniem wirtuozerii. Zwierzęta mają zupełnie inne preferencje estetyczne niż ludzie. Zaczęłam szukać bardziej organicznego języka, który jest spójny z tym, co jest w środku ciała oraz bliżej mojej natury.
Zauważyłam też, że zwierzęta nie za bardzo lubią odgrywania scen, czyli roleplay. Kiedy zakładam kostium i „coś” przed nimi prezentuję, one od razu wyczuwają fałsz. Dlatego musiałam przyjść do nich „ze sobą” – co jest jeszcze trudniejsze dla samej performerki, ponieważ prezentując im siebie, tracisz płaszcz bezpieczeństwa w postaci roli. Zaczęłam skupiać się na odczuwaniu płynącym z wewnątrz i manifestowaniu tego na zewnątrz. Pracą nad sensoryką ciał, wytwarzaniem atmosfery bezpośredniego dialogu z odbiorcą. Byciem wewnątrz i na zewnątrz jednocześnie.
Odeszłam od kopiowania ruchu oraz opowiadania historii narracyjnej przez formę. Praca nad obecnością jest teraz kluczowa. Zwierzęta są szybsze niż my, są scalone ze swoimi instynktami, przez co też bardzo uczciwe w swoich reakcjach.
SIEDLECKI W Twoim performansie dla psów zwierzęta siedzą na widowni. Wygląda to bardzo podobnie do naszej ludzkiej sytuacji teatralnej. Psy, tak jak i widzowie, są różne – reagują w najrozmaitszy sposób na to, co się wokół nich dzieje. W jaki sposób tworzysz performans, żeby jak najlepiej zaangażować psa w działanie tego typu?
OSOWICZ Przede wszystkim nie dążę do zaangażowania psa za wszelką cenę. Stwarzam jedynie przestrzeń, w której odbywa się performans. Pies sam decyduje, czy chce oraz w jaki sposób będzie w tym uczestniczyć. Razem z behawiorystką Magdaleną Apelt oraz performerką Karoliną Brzęk wypracowałyśmy medytację służącą „stawaniu się psem”. Polega ona na tym, żeby zjednoczyć się ze swoim oddechem, pulsem serca, swoimi czakrami, ze swoim ogonem, oraz umożliwia otwarcie wszystkich zmysłów.
Jednocześnie uwzględniam komunikaty, które przekładam na mowę ciała, na przykład psie komunikaty pokojowe. Dopiero kiedy psy poczują się swobodnie i bezpiecznie, zaczynamy działać artystycznie – tworzymy koncert performatywny, podczas którego pracujemy z dźwiękiem i z formą. Zwierzęta też pozwalają sobie na zdecydowanie więcej niż przeciętni widzowie, ponieważ nie krępują ich konwenanse społeczne. Zmieniają perspektywy podczas takiego performansu, ponieważ nie istnieje klasyczny podział na scenę i widownię. Dlatego istotne jest to, żeby być obecną i obserwować uważnie ich zachowanie.
Dla mnie to jest trochę taka praca u podstaw – staram się sobie stale przypominać, dla kogo to robię, po co to robię oraz co chcę przekazać tym działaniem. Myślę, że zwierzęta emocjonalnie i energetycznie wyczuwają atmosferę oraz potrafią docenić doznania estetyczne. Coś może w nich pozostać, coś mogą poczuć. Mój pies Bogdan po takich warsztatach śpi zdecydowanie lepiej, a dodatkowo miewa sny. Całość może mieć też wymiar terapeutyczny. Dzięki technikom relaksacyjnym lub zoofarmakognozyjnym można pracować z psami, które cierpią na zaburzenia lękowe.
SIEDLECKI Performans międzygatunkowy to projekt. Można nazwać to działanie techniką, czy też narzędziem pracy z ciałem?
OSOWICZ Za każdym razem dobieram narzędzia odpowiednie dla danego performansu. Działanie konsultuję zawsze ze specjalistą od danego gatunku. W przypadku koncertu dla szczurów – była to współpraca z kompozytorem Jędrzejem Borowskim. Została wykorzystana muzyczna kompozycja oparta na technice pracy z wysoką częstotliwością, którą szczury preferują. W budowę kąpieliska dla ptaków zaangażowana była pracownia architektoniczna oraz ornitolog – Marcin Siuchno.
Natomiast jeżeli chodzi o psy, to pracuję z behawiorystką Magdaleną Apelt, sięgam do techniki i zoofarmakognozji, czy techniki Tellington TTouch. Buduję również własne narzędzia performatywne pozwalające na nawigację obecnością. Trzeba ciągle pracować nad zmieniającą się manifestacją formy, czytaniem komunikatów, które się dostaje, implementowaniem ich oraz dostosowywaniem. Powoli wypracowuję jakieś narzędzia, które mogą za jakiś czas stworzyć technikę. Na razie nazwałabym to „drogą do”.
SIEDLECKI Na ile to działanie jest dla nas, a na ile dla zwierząt, czyli docelowych odbiorców?
OSOWICZ W przypadku koncertu dla szczurów było to dla mnie jasne. Koncert jest dla szczurów, nie dla ludzi. Głośniki są zwrócone w stronę śmietnika, a nie w stronę ławek, gdzie zasiada ludzka część widowni. Każdy, kto wszedł na teren, gdzie odbywał się koncert, dostawał instrukcję: „Chodzimy cicho. Spokojnie przenosimy ciężar ciała. Nie można mówić. Proszę zachować spokój”. To jest wydarzenie dla szczurów, więc nie myślimy o sobie. Jeżeli zainteresowani nie zaakceptują zasad, to nie mogą w nim uczestniczyć.
W przypadku performansu dla psów staram się uwzględnić ich opiekunów, traktuje ich po partnersku, opowiadam o projekcie i proponowanych praktykach. Chcę, żeby pies czuł, że jego opiekun czuje się swobodnie.
SIEDLECKI Ciało jest tutaj narzędziem komunikacji. Pies się z tobą nie porozumie po ludzku, natomiast ty dążysz do tego, żeby w jak najbardziej psi sposób porozumieć się właśnie z psem.
OSOWICZ To jest próba dialogu. Złapanie wspólnego języka – psiego języka – w skodyfikowany sposób. Jeżeli w balecie mamy grand plié czy grand jeté, to tutaj mamy „komunikaty grożące” i „komunikaty pokojowe”. Gdy zaczynam bardziej dynamiczną część i wchodzę w skoki, to jeżeli pies na mnie naskoczy zjeżony, to wiem, że muszę zmienić taktykę. Jeżeli się jednak ode mnie odbije, to znaczy, że mogę kontynuować.
Niektóre komunikaty mają na celu zwiększenie dystansu między psem a performerką, na przykład właśnie raptowne naskoczenie. Inaczej wygląda sytuacja, kiedy pies ociera się o mnie, sygnalizując chęć zmniejszenia dystansu. To często owocuje aktywnym udziałem psa w performansie. Mówimy tutaj o dużym nacisku na pracę analityczną, która jest niezbędna, aby wypracować porozumienie z psem.
SIEDLECKI Zwierzęta uczą się nas i starają się nam bezgranicznie ufać, dlatego warto zaangażować w tę relację trochę więcej siebie. To ja mogę się nauczyć mojego zwierzaka, a nie jedynie wychowywać go do swoich potrzeb.
OSOWICZ Właśnie! I tutaj jest też zmiana paradygmatu – odwracasz relację myślenia, że zwierzę, które masz w domu, jest twoją własnością. Nie lubię też określenia „właściciel”. Skoro w procesie cywilizacji udomowiliśmy pewne gatunki, to powinniśmy wziąć za nie odpowiedzialność. Zwierzę cały czas pracuje dla nas, performuje dla nas – jest terapeutą, jest partnerem, jest dzieckiem.
Współcześnie zwierzęta bawią ludzi nie tylko w cyrkach i ogrodach zoologicznych, ale też w domach. Są w pewnym sensie performerami dla ludzi, wykonują zakres prac, które nazywamy pracą niematerialną lub afektywną. Praktyki w ramach performansu międzygatunkowego skupiają się na odwróceniu na chwilę ról i zaoferowaniu zwierzętom perspektywy widzów.
Wywiad powstał jako wynik pracy w ramach zajęć „Wrażliwość ciała” prowadzonych przez Weronikę Pelczyńską na kierunku Wiedza o Teatrze AT. Zajęcia realizowane w ramach projektu „Nowa jakość kształcenia w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie” POWR.03.05.00-00-Z070/17-00, w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój 2014–2020 współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego.
Aleksandra Osowicz
tancerka, choreografka. Ukończyła Forum Dança – PEPCC – Choreography, Dance Research and Training w Lizbonie oraz ASP we Wrocławiu (fotografia i multimedia). Członkini kolektywu Centrum w Ruchu. Od 2010 roku związana z portugalską sceną choreografii eksperymentalnej. Współzałożycielka lizbońskiego kolektywu THIS TAKES TIME. W swoich pracach poszukuje alternatywnych rozwiązań teatralnych, przestrzeni, w których odbywa się performans oraz relacji widz – performer opartych na równościowym współuczestnictwie. Od kilku lat rozwija swoje zainteresowania sztuką prozwierzęcą. Interesują ją obszary pomiędzy sztuką a nauką. Bada relacje międzygatunkowe i różne modele współobecności.