7-8/2012
Rafał Węgrzyniak

Jacek Labijak

Wdzięczność

Mija dwadzieścia lat od śmierci Zbigniewa Raszewskiego. Wieczorem 7 sierpnia 1992 roku odebrałem lakoniczny telegram nadany przez Marka Waszkiela, pełniącego wtedy obowiązki sekretarza redakcji „Pamiętnika Teatralnego”, w której od dziesięciu miesięcy pracowałem. „Pogrzeb profesora czwartek godz. 10 u dominikanów”. 13 sierpnia przyjechałem do Warszawy, aby uczestniczyć we mszy żałobnej w kościele św. Jacka przy ulicy Freta i w pogrzebie na Starych Powązkach.
Historykiem teatru zostałem mimo woli. W roku 1978 otrzymałem jako nagrodę Krótką historię teatru polskiego z autografem autora i przed studiami w warszawskiej PWST gruntownie ją przeczytałem. Na seminarium Raszewskiego Wprowadzenie do historii teatru wygłosiłem dwa referaty: o doświadczeniach teatralnych Juliusza Słowackiego do wyjazdu z Polski oraz świecie przedstawionym i przedstawiającym w prapremierowej realizacji Wesela. Po drugim referacie Raszewski powiedział: „Trochę pan to rozwinie i powstanie książka”. Nie potraktowałem owej uwagi poważnie i nawet pracy magisterskiej nie pisałem pod kierunkiem Raszewskiego, gdyż nie czułem się na siłach podjąć tematu z zakresu historii. Niespodziewanie kilka miesięcy po ukończeniu studiów w lutym 1984 roku Raszewski nawiązał ze mną korespondencję i namówił na pisanie encyklopedii Wesela. W trakcie tej pracy służył mi pomocą i radami. Kilkakrotnie zapraszał do domu przy ulicy Długiej na rozmowy i jedną z nich nawet utrwalił w Raptularzu.
Przypuszczam, że zaczął przeceniać moje możliwości, gdy po krótkim dochodzeniu ustaliłem nazwisko krakowskiego urzędnika, hrabiego Władysława Stadnickiego, który dokonał ingerencji w dramacie Stanisława Wyspiańskiego. Ponadto odnalazłem na pierwszej stronie „Głosu Narodu” z 16 marca 1901 roku felieton Kazimierza Ehrenberga dotyczący tej sprawy, przeoczony przez Jerzego Gota w czasie gromadzenia dokumentacji do rekonstrukcji prapremierowej inscenizacji Wesela w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie, przygotowanej wspólnie z Raszewskim w 1973 roku. Dlatego mój krótki szkic Wstydliwa historia. Kto ocenzurował „Wesele” w roku 1901?, nim został opublikowany w „Pamiętniku” w 1986 roku, został wysłany do Wiednia, gdzie przebywał wówczas Got.
We wrześniu 1991 roku, wkrótce po pierwszym wydaniu encyklopedii, Raszewski zaproponował mi przez osoby trzecie pracę w „Pamiętniku”. Był już ciężko chory, przechodził kolejne operacje i jeździł na naświetlania. W redakcji pojawiał się rzadko na kolegiach, natomiast szereg kwestii omawiał z nami w swym mieszkaniu znajdującym się w obrębie budynków Instytutu Sztuki. Kiedy raz go odwiedziłem, przynosząc jakieś materiały, był nieco skrępowany i zanim wszedłem do pokoju, zapytał czy się nie przestraszę, bo w obliczu postępów choroby został podłączony do urządzeń medycznych. Patrzyłem ze ściśniętym sercem na stan, w jakim się znajdował, i podziwiałem duchową równowagę, z jaką go znosił, przygotowując się do odejścia. W ostatniej rozmowie prosił mnie o przyspieszenie dostawy wybranych książek z dziejów wojskowości, będących jego pozazawodową pasją, które miały stanowić antidotum na mękę i nudę kuracji. Z powodu letniego wyjazdu z Warszawy nie byłem świadkiem najbardziej bolesnych, ostatnich tygodni jego życia.
Po śmierci Raszewskiego starałem się w „Pamiętniku” w dostępnym zakresie podtrzymywać stworzoną przez niego tradycję owego pisma, lecz okazało się to niemożliwe na dłuższą metę wobec stopniowego rozpadu dotychczasowego zespołu redakcyjnego. Za sprawą Jerzego Timoszewicza miałem różnoraki udział w pośmiertnych wydaniach trzech zbiorów tekstów Raszewskiego. W znacznej mierze zredagowałem Mój świat, dobierałem ilustracje do Weryfikacji czarodzieja i Biletu do teatru. Kiedy wyprowadzałem się z Warszawy, otrzymałem od Anny Raszewskiej na pamiątkę oprawiony staloryt z portretem Wojciecha Bogusławskiego, wykonany w 1835 roku w Paryżu a stojący niegdyś w gabinecie profesora, oraz parę tomów z jego księgozbioru z wklejonym ekslibrisem.
Trawestując początek wiersza Zbigniewa Herberta poświęconego Henrykowi Elzenbergowi, zastanawiam się, kim bym się stał, gdybym nie spotkał Raszewskiego, uczonego najwyższej klasy, znakomitego nauczyciela, przy tym przyzwoitego i dobrego człowieka. Żałuję, że z rozmaitych przyczyn nie wykorzystałem w pełni możliwości, jakie dawało mi to spotkanie. Ale po dwunastu latach uczenia na Wydziale Wiedzy o Teatrze Raszewski właściwie się nie doczekał kontynuatorów – zwłaszcza wytrwałych – swych prac z dziedziny historii teatru, chociaż doprowadził do powstania w tym kręgu wielu istotnych monografii. Generalnie jednak w minionym dwudziestoleciu nikt w środowisku teatrologicznym nie zdobył podobnej pozycji, a tym bardziej nie zastąpił Raszewskiego, mimo że przecież są w nim kompetentni i błyskotliwi naukowcy z innych szkół. Najwyraźniej brakuje im pozostałych cech umysłu i charakteru Raszewskiego.

historyk teatru, krytyk; autor Encyklopedii „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego (2001).