Sądźcie, co wam się podoba
„Jak wam się podoba jest jak zamek o wielu wejściach” – twierdzi Silviu Purcărete. W budapeszteńskiej inscenizacji, którą można było zobaczyć na Festiwalu Szekspirowskim, reżyser otwiera kilka z nich i mówi widzom: wybierajcie, którędy chcecie wejść.

Greg Goodale
Pierwsze minuty spektaklu obnażają teatralne kulisy. Po bokach sceny stoją gwiazdorskie toaletki, w głębi krawcowe ustawiają wieszaki z kostiumami, na środku liczna grupa aktorów. Ktoś wchodzi, ktoś wychodzi, inni ostatni raz przed spektaklem powtarzają tekst. Trudno uchwycić moment, kiedy aktorska rozgrzewka przeradza się w kłótnię Orlanda z Oliwerem, od której zaczyna się sztuka. Jeszcze w kolejnej scenie, na zamku książęcym, gdy większość aktorów wyjdzie, pozostawione same Rozalinda i Celia, w dialogu poprzedzającym turniej zapaśniczy, będą zakładać kostiumy, nakładać makijaż i od czasu do czasu zaglądać do scenariusza, żeby przypomnieć sobie swoje kwestie. „Cały świat to scena, a ludzie na nim to tylko aktorzy. Każdy z nich wchodzi na scenę i znika, a kiedy na niej jest, gra różne role w siedmioaktowym dramacie żywota”. Słynne słowa Jakuba z drugiego aktu komedii Szekspira Silviu Purcărete uczynił osią swojej inscenizacji. Jakub zresztą wypowie je do mikrofonu, a pozostałe postaci usiądą na ziemi zasłuchane, na dłuższą chwilę zawieszając akcję.
Jak wam się podoba na dobre rozpoczyna się na zamku książęcym, gdzie władzę sprawuje Fryderyk, uzurpator, który obalił i wygnał własnego brata. Fryderyk organizuje właśnie turniej zapaśniczy. Wystawia w nim swojego najlepszego, dotąd niepokonanego zawodnika. Kiedy jednak w szranki z książęcym siłaczem staje młody Orlando – niespodziewanie wygrywa. Świadkami tego zwycięstwa są Celia, córka Fryderyka, i Rozalinda, jego bratanica. Ta druga i Orlando zakochują się w sobie. Zanim jednak ich uczucie będzie miało szansę się rozwinąć, opętany manią prześladowczą Fryderyk, podejrzewając bratanicę o zdradę, wygoni ją z zamku. Dziewczyna, w towarzystwie kochającej ją kuzynki Celii i książęcego błazna, umknie do Lasu Ardeńskiego, w którym wcześniej schronił się przed uzurpatorem jej ojciec. Wkrótce w to samo miejsce trafi Orlando, uciekający przed nienawiścią własnego brata.
Purcărete w swojej inscenizacji wiernie podąża za tekstem dramatu. Główny wątek fabularny stanowią tu perypetie miłosne Rozalindy i Orlanda i kilku innych ardeńskich par. Rozalinda, uciekając przed Fryderykiem, dla bezpieczeństwa przebiera się za mężczyznę. Kiedy spotyka w lesie Orlanda, nie zdradza mu swojej tożsamości, a ten opowiada jej, jako mężczyźnie, o swojej miłości do Rozalindy. Aby przetestować to uczucie, przebrana dziewczyna proponuje mu, by traktował ją jak swoją ukochaną i zalecał się do niej, ona zaś, udając płochą kobietę, wyleczy go z miłosnej gorączki. Wkrótce do tej dziwnej gry dołączy druga para – pasterka Febe i zakochany w niej po uszy Sylwiusz. Febe wzgardzi uczuciem Sylwiusza i zakocha się w męskim wcieleniu Rozalindy.
Cały ten damsko-męski galimatias Purcărete dodatkowo komplikuje, obsadzając w kobiecych rolach mężczyzn. Można widzieć w tym zabiegu chęć nawiązania do teatru elżbietańskiego, w którym grali tylko mężczyźni. Trudno dzisiaj jednak pominąć problematykę gender i nie zadać pytań o tożsamość płciową, role płci i związane z nimi stereotypy. Tym bardziej że reżyser idzie jeszcze o krok dalej. Kobietom przydziela role… stada owieczek, które, ubrane w białe sukienki, zbite w stadko, wdzięcznie przeżuwają zielsko i radośnie beczą. Jest jednak w tym podziale ról przewrotny wyjątek – Jakuba, towarzysza wygnanego księcia, gra kobieta, Dorottya Udvaros.
Jakub to postać w tej komedii szczególna. Melancholik, dystansujący się od świata, jako jedyny rozumiejący jego istotę. Szydzący z przywar, zarzucający naturze człowieka uzurpatorstwo i skłonność do tyranii w świecie, którego ludzie są zaledwie marną cząstką. Obnażający trudy i brutalność wiejskiego życia, które dla pozostałych mieszkańców Lasu Ardeńskiego zdaje się sielanką. Jakub to postać z innego porządku. Jako jedyny nie jest karykaturalnie przerysowany, nie posługuje się teatralnym gestem, nie przyjmuje, jak inni, wystudiowanych komediowych póz. Udvaros gra całkiem serio, a mimo to właśnie Jakub nosi makijaż klauna. Wszak dla innych jest właśnie klaunem, ciekawostką. Kiedy mówi, łatwo przyciąga słuchaczy, jednak jego monolog o teatrze świata i rolach przypisanym ludziom nie zostanie wysłuchany do końca – w międzyczasie wszyscy się rozejdą.
Świat, którego naturę Jakub ostatecznie obnaży, z każdą minutą staje się coraz bardziej surrealistyczny. Bohaterowie od początku noszą stroje z różnych epok, dając wyraźny sygnał, że akcja rozgrywa się gdzieś poza czasem – szesnastowiecznym sukniom i gorsetom towarzyszą garnitury, fedory czy modne w latach sześćdziesiątych prochowce. Po Lesie Ardeńskim krążą oniryczne figury. Białe kobiety-owieczki śpiewają, pasąc się na łące. W tle przemyka jeleń – odegrany przez aktora z założoną pluszową głową zwierzęcia – dyskretnie i czujnie, aby nie wpaść w ręce książęcych myśliwych. Zdarza mu się jednak wykonać w ich kierunku obraźliwy gest; czasem też zamacha do publiczności, innym razem zatańczy w objęciach z Jakubem – jedynym, który w tym świecie nie uzurpuje sobie prawa do bycia panem jego życia i śmierci. W głębi lasu stoi fortepian. Od czasu do czasu za instrumentem zasiada pianistka, pojawia się też muzyk z saksofonem. Życiu wygnańców towarzyszy jazzowa muzyka na żywo.
W leśne sceny Purcărete wmontowuje krótkie ujęcia z Fryderykiem, stylistycznie przypominające skrzyżowanie czarnej komedii z filmem noir. Każdą z nich zapowiada awaria instalacji elektrycznej. Zwarcie, błysk iskier, ciemność. Postaci wyłaniają się z niej w świetle latarek. Fryderyk mówi modulowanym, chrapliwym głosem, typowym dla czarnego charakteru – strasznego i śmiesznego zarazem.
W budowaniu nastroju jak zwykle niebagatelną rolę odegrał współpracujący z Purcăretem scenograf. Nazwisko Helmuta Stürmera na afiszu właściwie zawsze jest zapowiedzią uczty dla oka. Nie inaczej jest i tym razem. Przestrzeń podzielona została szklaną ścianą na dwa plany. Na pierwszym planie stałymi elementami są wspomniane już teatralne toaletki; wzdłuż tafli szkła ciągnie się długa ława. W razie potrzeby pojawiają się tu jakieś stoły i krzesła. W głąb sceny, na drugi plan, przez szklaną ścianę prowadzi dwoje drzwi. Za nimi, na tle pasa suchych zarośli, stoi fortepian, przy nim… dwie parkowe latarnie. Na tylnej ścianie wyświetlana jest grafika przedstawiająca ujęty schematyczną kreską krajobraz. Od czasu do czasu pada tu śnieg, jakby grożąc chroniącym się w lesie uciekinierom, którzy u Szekspira obawiali się śniegu właśnie i chłodu. Ten drugi plan to ostępy magicznego Lasu Ardeńskiego, na wpół realnego, na wpół onirycznego. To domena człowieka-jelenia, który tutaj tańczy na fortepianie, pozdrawia publiczność czy kpi w najlepsze z myśliwych. Kpi do czasu – w końcu bowiem padnie ich ofiarą. Wówczas myśliwi triumfalnie wniosą na scenę jego tuszę i wielką misę wypełnioną wnętrznościami. Do poetyckiego obrazu leśnej sielanki wkradnie się dosadność – steatralizowana i utrzymana w komediowej konwencji. Twórcy nie będą grać na emocjach widzów, epatując dosłownością. Nawet z dalszych rzędów da się dostrzec, że mięso jest z gumy, a jelita z pluszu.
Oniryczność, realizm, piętrzenie iluzji i konsekwentne jej burzenie, komediowa fabuła na tle rozważań o istocie świata, oszczędne środki aktorskie w zderzeniu ze steatralizowanym gestem – Jak wam się podoba Purcăretego ujmuje przede wszystkim umiejętną, zrównoważoną grą konwencjami, uwypuklającą najważniejsze wątki dramatu. Reżyser niczego nie dopowiada, nie interpretuje, ani nie przepisuje Szekspira na nowo, ale skupia się na tym, co według niego w dramacie istotne, podsuwa interpretacyjne tropy. „Sztuka ta jest jak zamek o wielu wejściach; nie wiesz, które prowadzi dokąd, dopóki nie sprawdzisz ich wszystkich” – twierdzi. Te wejścia Purcărete otwiera, dalej jednak nie prowadzi widza za rękę, nie nakazuje wybrać konkretnego z nich. Zdaje się mówić: sądźcie, co wam się podoba. Niezależnie od tego, czy wolicie zgłębiać topos theatrum mundi, czy skusi was interpretacja szekspirowskich przebieranek w duchu gender studies, czy może wystarczy wrażenie przeniesienia się w czasie do epoki Stratfordczyka.
Teatr Narodowy w Budapeszcie
Jak wam się podoba Williama Szekspira
reżyseria Silviu Purcărete
premiera 14 lutego 2014
pokaz 2 października 2014
podczas XVIII Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku