Twórca, który stał się tworzywem
Agnieszka Jelewska, kuratorka polskiej ekspozycji narodowej Post-Apocalypsis, która otrzymała Złoty Medal na tegorocznym XIII Praskim Quadriennale, w książce Ekotopie. Ekspansja technokultury zanalizowała wnikliwie wpływ osiągnięć nauki na sztukę i nasze rozumienie przestrzeni.

Pojęcie „globalna wioska” wprowadzone do języka w 1962 roku przez Herberta Marshalla McLuhana w książce Galaktyka Gutenberga w proroczy sposób opisało zmiany cywilizacyjne, jakie przeżywamy na skutek działalności wielkich korporacji i nowych mediów. Dziś słowo „globalizacja” odmienia się przez wszystkie przypadki. Wyjątkowość publikacji Agnieszki Jelewskiej, adiunkta w Katedrze Dramatu i Widowisk Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a także założycielki i dyrektorki Interdyscyplinarnego Centrum Badawczego Humanistyka/Sztuka/Technologia, polega na tym, że opisała zarówno filozoficzne, jak i społeczne okoliczności tworzenia się współczesnej technokultury. W Ekotopiach tłumaczy naturę zależności pomiędzy fizyką kwantową, cybernetyką drugiego rzędu, biologią oraz ekologią. I nawet jeśli pojęcia te przerastają stan wiedzy zwykłego czytelnika, okazuje się, że procesy, które opisują, są naszym chlebem powszednim. Tak jak Molierowski pan Jourdain ze zdziwieniem zauważył, że mówi prozą, tak my dzięki Agnieszce Jelewskiej zaczynamy rozumieć, że funkcjonujemy w świecie, w którym konsekwencje skomplikowanych procesów są treścią naszego życia – i w tym znaczeniu doświadczamy globalizmu częściej, niż sobie to uświadamiamy. Udowadniała to polska instalacja prezentowana na Praskim Quadriennale.
Post-Apocalypsis powstało dzięki współpracy badaczy, programistów, kompozytorów, projektantów i architektów – z udziałem Jerzego Gurawskiego, słynnego scenografa Jerzego Grotowskiego. Prezentacja imponowała interaktywnością. Angażowała uwagę odbiorcy, który wkraczał w sferę, gdzie dźwięk, pogoda i polityka (główne hasła tegorocznej edycji Quadriennale) tworzyły niezwykły ekosystem. Informacje meteorologiczne przekazywane z Czarnobyla, Fukushimy, Los Alamos – miejsc wielkich światowych katastrof – unaoczniały, że świat naprawdę jest globalną wioską połączoną siecią gospodarczych, pogodowych i medialnych zależności. Informacje przetwarzane były przez aplikację „komponującą” samoistnie muzykę, która wypełniała przestrzeń Post-Apocalypsis. Motywami słownymi były fragmenty najsłynniejszych polskich romantycznych tekstów, w tym Wielkiej Improwizacji, akcentujące tematy związane z naturą.
Zimna wojna
Praskiej instalacji nie byłoby, gdyby nie pogłębione badania Agnieszki Jelewskiej dotyczące mutacji kultury amerykańskiej drugiej połowy XX wieku. Autorka pisze o tym, jaki wpływ na sztukę miał bogaty program lotów kosmicznych z lat 1968–1974 oraz pierwsza sieć transmisji danych ARPANET stworzona w 1969 roku, która zmieniła relacje pomiędzy rzeczywistością a wirtualnością. Zjawiska z tym związane rozprzestrzeniały się najpierw na kontynencie amerykańskim i w strefie wpływów NATO, do Polski docierając z opóźnieniem wywołanym zimną wojną i naszą przynależnością do Układu Warszawskiego.
Niezwykle ważny był rozkwit amerykańskiej ekologii na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Właśnie z badań dotyczących biologii i ekologii zaczerpnięte zostało tytułowe pojęcie „ekotopie”, opisujące relacje organizmów i czynników tworzących ich bezpośrednie środowisko. Po raz pierwszy termin ten został zdefiniowany przez biologów Roberta Whittakera, Simona Levina i Richarda Roota w artykule Niche, Habitat and Ecotope z 1973 roku. Uczeni pisali: „Rozważmy […] krajobraz wspólnot. Wszystkie gatunki mają swoje miejsce w tym krajobrazie, pozostają w relacji […] do zmiennych czynników środowiska […]. Ekotop […] jest najważniejszym ewolucyjnym kontekstem gatunku”. W 1975 roku ukazała się bestselerowa powieść Ernesta Callenbacha Ekotopia: Zapiski i raporty Williama Westona, przedstawiająca koncepcje społeczeństwa tworzącego nowe formy życia z połączenia natury i technologii. Ekotopia tym razem była nazwą nowego kraju, który wyodrębnił się na obszarze Stanów Zjednoczonych. Tytułowym bohaterem powieści jest dziennikarz podejmujący trud opisania Ekotopii. Jelewska, odgrywając podobną rolę, odnajduje pierwsze zapowiedzi nowej rzeczywistości w tekstach niemieckich filozofów – Heideggera i Sloterdijka. To w ślad za nimi swoje bon moty tworzyli wspomniany już McLuhan czy René Jules Dubos, autor hasła „Myśl globalnie, działaj lokalnie”.
Zaskakujące poczucie lokalności zmieszane z doświadczeniem globalności utorowały wspomniane już wyprawy kosmiczne oraz opisy Ziemi autorstwa amerykańskich kosmonautów. Jeden z członków załogi Apolla 11 opowiadał: „Spojrzałem przez okno, próbowałem zobaczyć Ziemię. […] Nagle zrozumiałem, jaką małą, delikatną rzeczą jest”. Wspominał o rozziewie, jaki pojawił się pomiędzy nim a jego rodziną w odbiorze świata po tym, jak wrócił z kosmicznej wyprawy. Doświadczenie pobytu na Księżycu z jednej strony uzmysławiało nowe możliwości podróżowania, a z drugiej nie pozwalało zakorzenić się na nowo w domu, który stał się jedną z wielu stacji w kolejnych eskapadach, bliższych czy dalekich. Dziś bywa to zmorą wielu „obywateli świata” pracujących w korporacjach, przemieszczających się pomiędzy wielkimi metropoliami, ośrodkami komunikacji, żyjących na walizkach z laptopem w plecaku. Większość z nas poznała los nomadów nowego typu.
Projekt podboju kosmosu związany był z powojenną rywalizacją USA i ZSSR. W Polsce sporo mówiło się o tajemniczych miastach na wschodzie ZSSR, których nie sposób było znaleźć na oficjalnych mapach, a ich wojskowe nazwy ograniczały się do kilku cyfr – jak w szyfrowanych wiadomościach. Jelewska odsłania kulisy amerykańskiego projektu Manhattan związanego z eksperymentami atomowymi, który kamuflował istnienie amerykańskich ośrodków militarnych i ponad tysiąc prób jądrowych! Do życia zwykłych Amerykanów przenikał w postaci wszechobecnych bunkrów oraz strachu przed tym, że katastrofa Hiroszimy i Nagasaki może powtórzyć się w każdej chwili na terenie USA. Wizja ta inspirowała artystów, którzy tworzyli literaturę i kino science fiction, co wpłynęło też na powstanie ruchów hipisowskich i pacyfistycznych. Ich zaś filarem stała się właśnie ekologia, czyli marzenie o zdrowym i bezpiecznym życiu w „globalnej wiosce”.
Naukowiec Hitlera
Była ona wynikiem m.in. obcowania z takimi dziełami jak film Doktor Strangelove Stanleya Kubricka z 1964 roku, w którym naukowiec o nazistowskich korzeniach proponował amerykańskiemu prezydentowi życie przeczące naturalnej ekotopii – w sztucznej przestrzeni schronów, co miało pomóc w przetrwaniu jądrowej zagłady. O ironio, pierwowzorem naukowca był Wernher von Braun, który zanim zaczął pracować dla amerykańskiego rządu, był współpracownikiem Adolfa Hitlera i konstruktorem rakiet balistycznych V2. Cytowany przez Jelewską Peter Sloterdijk napisał: „Sztuka zabijania przez niszczenie środowiska jest jedną z wielkich koncepcji modernistycznej cywilizacji. Zawiera jądro współczesnego stanu terroru: ataku nie na izolowane od przestrzeni ciało, ale na ciało połączone ze swoim otoczeniem”.
Budowanie antymilitarnej sieci zaczęło się od cyfrowych ekotopii, które pozwoliły odzyskać kontrolę nad komunikacją kontrolowaną przez media związane z rządem. Kontrkultura od początku związana była z cybernetyką. Miała pomóc w przekazywaniu nieocenzurowanych informacji, dotyczących m.in. katastrofy militarnej w Wietnamie. Chodziło o przerwanie odgrywanego przez Biały Dom medialnego performansu o zwycięskiej kampanii skierowanej przeciwko komunistycznej partyzantce.
Intrygujący jest ciągły antagonizm pomiędzy naukowcami pracującymi na rzecz wojskowego molocha – swoje istnienie sankcjonującego stanem zewnętrznego zagrożenia, a tymi, którzy zdecydowali się na tworzenie oaz medialnej wolności. Wspomniany już prototyp sieci internetowej ARPANET powstał na zamówienie armii, która chciała uchronić USA przed penetracją ZSSR. Już jednak w 1966 roku Joseph Carl Licklider, matematyk powołany przez rząd do tworzenia wojskowej sieci informatycznej, powiedział: „Gdy rozmawiam z cyfrowymi odkrywcami […] znajduję pewną wspólną dla nich cechę: chodzi o filozofię dzielenia się, otwartości, decentralizacji”. To wtedy zaczęło się mówić o hakerach, i to pozytywnie – tak jakby byli nowymi Prometeuszami. W 1968 roku niezależni informatycy i artyści zgromadzili się wokół projektu Whole Earth Catalog, zaś w awangardzie tworzenia niezależnych sieci informacyjnych znalazła się grupa performerów Ant Farm. Założyli oni Ciężarówkowy Uniwersytet, poruszali się vanem, w którym produkowali własne, niezależne newsy, prototyp YouTube’a. Nie trzeba przypominać, że dziś Internet służy również permanentnemu wyciekowi tajnych danych rządowych, czego najlepszym przykładem są WikiLeaks czy działalność Edwarda Snowdena, skądinąd byłego pracownika CIA oraz National Security Agency, który ujawnił program inwigilacji Amerykanów w Internecie realizowany przez rządowe instytucje.
Zanim do tego doszło, pojawiła się tak zwana cybernetyka drugiego rzędu, którą zdefiniowano jako sprzęgnięcie człowieka-obserwatora rzeczywistości z systemem audiowizualnym, w tym komputerami, umożliwiającymi obserwację. Twórca stał się jednocześnie tworzywem, natura zrosła się z techniką, zaś człowiek z maszyną. Badaniem tych zjawisk zajęła się bionika, zaś artystycznym przetworzeniem wyników badań nurt określany jako site-specific. Robert Smithson w komentarzu do słynnego filmu Spiral Jetty napisał: „Pod względem chemicznym nasza krew ma skład podobny do kompozycji pierwotnych mórz”.
Kolejnym etapem ma być kolonizacja kosmosu. Sprawdzeniu tej możliwości służył m.in. projekt Oracle w Arizonie, badający życie w zamkniętych przestrzeniach przypominających stacje okołoziemskie. Jego uczestnicy hodowali rośliny i zwierzęta, poddając nieustannemu recyclingowi wodę i odpady. W ten sposób odbyła się pierwsza wirtualna wyprawa na Marsa. To, co było performansem, stanie się w najbliższej przyszłości rzeczywistością.