10/2017

Siła i magia prostoty

Rytuał to już trzecie przedstawienie, które pokazane zostało na warszawskim festiwalu ITSelF przez Uniwersytet Soore w Teheranie – jednej z najlepszych uczelni artystycznych w Iranie.

Obrazek ilustrujący tekst Siła i magia prostoty

fot. Bartek Warzecha

W czasach, kiedy polskie sceny przeładowane są publicystyką, kiedy coraz częściej oglądamy pseudoawangardowe eksperymenty młodych reżyserów, takie przedstawienie jak Rytuał, zrealizowane w Uniwersytecie Soore w Teheranie, przywraca wiarę w teatr. W jego mądrość i ponadczasowość. To właśnie ten spektakl zgodnym głosem zarówno jury głównego, jak i prasowego, któremu miałem okazję przewodniczyć, został triumfatorem tegorocznej edycji Międzynarodowego Festiwalu Szkół Teatralnych ITSelF w Warszawie.

Irańskie przedstawienie od początku było przyjmowane przez festiwalową publiczność jako wyjątkowe wydarzenie. Mamy przecież świadomość tego, że Iran jest krajem, w którym – z punktu widzenia Europejczyka – obowiązuje bardzo rygorystyczna cenzura obyczajowa, która wiąże się z wieloma ograniczeniami, tak w życiu publicznym, jak i w sztuce.

Reżyser spektaklu Pooyesh Frozandeh najwyraźniej zdawał sobie sprawę, jak inna jest nasza optyka i próbował pokazać, że nawet w tak trudnych dla sztuki czasach można zrobić małe odstępstwa od ustalonych reguł, ale i przełamać powielane wielokrotnie stereotypy. Zapowiedzią takiego podejścia do rzeczywistości jest już sam początek spektaklu. Oto z mroku na środku sceny wyłaniają się z czarnej tkaniny dwie delikatne stopy. Jedna z nich – naga – próbuje powolutku zsunąć czarną skarpetkę z drugiej. Po kilku sprawnych ruchach obie stopy są już nagie. Ta sekwencja w skrócie opowiada o niewielkich ustępstwach, na jakie mógł sobie pozwolić w tej opowieści reżyser i aktorki, od stóp do głów okutane w czarne stroje.

Siła tego spektaklu tkwi w jego prostocie, reżyserskiej konsekwencji, aktorskim warsztacie i – może przede wszystkim – powrocie do korzeni teatru, do jego magii. Pusta, zatopiona w czerni scena, oświetlona zawieszoną na drucie nieosłoniętą żarówką, i drewniana podłoga, na której jako jedyny element scenografii pojawi się taboret – to przestrzeń dla sześciu aktorek, uczestniczek tej niezwykłej opowieści. I oczywiście przestrzeń dla wyobraźni i wrażliwości widza.

Spektakl Rytuał to sceniczna adaptacja starej ludowej baśni pod tytułem Cierpliwy kamień. Jej bohaterką jest młoda dziewczyna, która marzy o poznaniu wyjątkowego chłopaka, o pięknej miłości i szczęśliwym małżeństwie. Myśli o tym tak intensywnie, że realizacja tego marzenia pojawia się w jej śnie. Bohaterka wyrusza w magiczną podróż. Kiedy znajduje się na pustyni, nieoczekiwanie zauważa w oddali wielki tajemniczy pałac. Wchodzi do środka i znajduje tam leżącego mężczyznę. Zachwycona jego urodą, stwierdza z przerażeniem, że jest martwy i przebity siedmioma igłami. Szybko zauważa też, że obok ciała leży książka, w której zapisanych jest siedem opowieści. Napisane jest w niej, że da się przywrócić życie młodzieńcowi, jeśli wyciągnie się z jego ciała wszystkie siedem igieł. Ale wiązać się to musi z rytuałem rozpisanym na siedem dni: codziennie można wyciągnąć tylko jedną igłę, ale wcześniej należy przeczytać też jedną z opowieści.

Bohaterka po zapoznaniu się ze wskazówkami natychmiast przystępuje do działania. Przez pierwsze dni wykonywanie rytuału przebiega dość sprawnie, ale jak zwykle w tego typu opowieściach pojawia się przeszkoda. Czwartej nocy nieoczekiwanie nawiedza pałac Cyganka. Do tego stopnia zdobywa zaufanie dziewczyny, że zostaje nie tylko jej służącą, ale też powiernicą. Dowiedziawszy się o przywracanym do życia kochanku, siódmego, czyli ostatniego dnia postanawia zdradzić swą panią, biegnie do ciała nieznajomego i sama wyjmuje zeń igłę. Zyskując przez to miłość i wdzięczność młodzieńca.

Frozandeh zaprezentował tę szkatułkową opowieść w konwencji popularnej od wielu wieków w perskiej kulturze tzw. żeńskiej niewinnej gry. To rodzaj wieczoru wyłącznie w kobiecym gronie, którego uczestniczki opowiadają sobie różne historie, wplatając w nie dość często taniec i piosenkę. I tak właśnie jest w tym przypadku.

Warto wymienić wszystkie nazwiska aktorek, bo to kreacja zbiorowa. Rashin Didandeh, Sahar Keshtkar, Bita Mehizadeh Sarabi, Nasim Naserzare, Laleh Noureddinmousa oraz Negin Zamani tworzą niezwykle zgrany zespół. Wszystkie mają niebywałą umiejętność łączenia się w jeden organizm, który, jeśli wymaga tego opowieść, rozpada się za chwilę na dwa, trzy, sześć pojedynczych elementów. I robią to tak płynnie jak w filmie rysunkowym. Wszystko bowiem spojone jest czernią. Aktorki poruszają się niezwykle dynamicznie – taka jest jedna z pierwszych scen, kiedy główna bohaterka we śnie pędzi na koniu. Występują w niej trzy aktorki: jedna jest koniem, druga jeźdźcem, a trzecia wiatrem, który rozwiewa pelerynę pędzącej, co sprawia, że obraz zyskuje rzadko spotykaną ekspresję.

W tych opowieściach jest sporo drapieżności. Choćby w scenie, gdy dziewczyna karana za swoje przewinienie spotyka się z dość zdecydowaną agresją pozostałych. Wtedy trzy kobiety, machając czarnymi pelerynami, przypominają gigantyczne ptaki-drapieżniki, które rzuciły się na upatrzoną bezbronną ofiarę niczym sępy na łatwą zdobycz. W innej scenie jedna z bohaterek za swe naganne zachowanie zostaje niemal zlinczowana. Wówczas czarne peleryny aktorek skręcone są niczym maczugi. I tu rodzi się pytanie, czy sceny potępienia jednostki przez grupę to rodzaj dezaprobaty dla jej występku, czy może jednak tłumienie aktywności tego, kto stara się wyjść przed szereg. Mam wrażenie, że jednak to drugie.

Ciekawym zabiegiem zastosowanym przez reżysera jest to, że żadna postać nie jest przypisana konkretnej aktorce. Grają je wymiennie, ale też na przykład w roli srogiej pani występuje kilka aktorek, a wydawane przez nią decyzje czy rozkazy powtarzane przez nie rytmicznie jak echo rozbrzmiewają ze zwielokrotnioną siłą.

Studentki z Iranu są niezwykle sprawne ruchowo, swoim zaangażowaniem przypominają aktorów słynnych Gardzienic czy wyrosłego z nich Teatru Pieśń Kozła. Ważnym elementem spektaklu jest muzyka, ona przede wszystkim nadaje mu rytm i buduje napięcie. Mocny, melodyjny głos aktorek na długo pozostaje w pamięci. Każda z siedmiu opowieści połączona jest z tańcem i pieśniami.

Aktorki prezentują swoją reinterpretację tradycyjnych perskich widowisk kobiecych. Sięgając do ludowych mitów, młode Iranki w ciągu niespełna godziny tworzą uniwersalną opowieść o miłości, zdradzie, zemście, a także sile fantazji. Choć opowiadane przez nich fabuły wydają się proste, to tak naprawdę pod powierzchnią z pozoru banalnej opowieści skrywają się osobiste problemy, doświadczenia czy nawet traumy. Ważnym tematem prezentowanych historii jest tęsknota i przekonanie, że życie bez ukochanej osoby nie może być do końca spełnione. Wzruszające są obrazy, kiedy sześć kobiet, leżąc na podłodze i przykładając ucho do ziemi, nasłuchuje wieści o ukochanym.

W spektaklu pojawia się wiele symboli, ale najbardziej widoczny jest kreślony kredą na podłodze trójkąt. Symbol dość pojemny: w religii chrześcijańskiej oznacza Trójcę Świętą, w masonerii zaś jest obrazem Oka Opatrzności. Tutaj trójkąt wyznacza przestrzeń magiczną, mityczny pałac, w którym rozgrywa się opowieść. Nabiera dodatkowego blasku w punktowym świetle jednej żarówki. Zaś stary drewniany stołek, który pojawia się kilka razy na scenie, jest nie tylko znakiem plastycznym, ale też instrumentem. Kilkakrotne uderzanie weń przez jedną z bohaterek imituje stukanie do pałacowych drzwi.

Frozandeh w swej reżyserskiej pracy posługuje się przede wszystkim pojęciami „żywioł” i „metoda”. Uzupełnia je fantastyczna pasja, ale i precyzja. Dociekliwość w badaniach nad korzeniami teatru łączy się u niego z potrzebą ciągłych poszukiwań. Co spektakl Rytuał doskonale pokazuje: widać w nim coraz rzadziej obecne w teatrze dążenie do sytuacji wspólnotowej – wartości, która ma swoje początki w rytualnym, czyli najbardziej podstawowym doświadczeniu teatralnym.

Reżyser świetnie panuje nad dramaturgią opowieści. Sceny pełne powagi i tragizmu nieraz rozładowuje komizmem. Oko puszczone do widza w opisywanej początkowej scenie ze zdejmowaniem skarpetek okazuje się swojego rodzaju klamrą przedstawienia: w sekwencji zamykającej, a właściwie w suplemencie, gaśnie światło, a po krótkiej chwili na pustej scenie pojawia się współczesna plastikowa butelka z wodą mineralną. Aktorki, które w swojej opowieści całymi haustami czerpały ze źródeł teatru, teraz przypominają o dzisiejszej rzeczywistości.

Rytuał to już trzecie przedstawienie, które pokazane zostało na warszawskim festiwalu ITSelF przez Uniwersytet Soore w Teheranie. To w dość zgodnej opinii jedna z najlepszych uczelni artystycznych w Iranie, założona w 1993 roku przez Organizację Sztuki Islamskiej. Oferuje studia na poziomie licencjackim i magisterskim, w zakresie rożnych dziedzin sztuki: nie tylko teatru, bo także muzyki, architektury, rzeźby, grafiki, sztuk pięknych i literatury dramatycznej. Studenci tej uczelni gościli na festiwalu podczas dwóch poprzednich edycji, prezentując spektakle Drużyna pływacka oraz Śniąc śmierć w śniegu, oba w reżyserii Jabera Ramezaniego.

 

Uniwersytet Soore w Teheranie
Rytuał
reżyseria Pooyesh Frozandeh
premiera 17 lipca 2016
pokaz 2 lipca 2017
w ramach IX Międzynarodowego Festiwalu Szkół Teatralnych ITSelF w Warszawie

 

Grand Prix IX festiwalu ITSelF w Warszawie