
rys. Bogna Podbielska
Do Pana Jana Polewki – malarza scen
„O Teatrze, o dziejów Teatrze!
Co sprawia, że świat ponurym bywa?
Po pierwsze Natura, a to i my, i drapieżność w nas.
Po drugie Historia i oszustwa pod wezwaniem Wielkiej Sprawy i Jedynej Racji. Obyśmy żyli w ciekawych czasach! No to i żyjemy”.
Drogi Panie Janie,
ledwo dotarły do mnie wieści, że Pan zasiądzie na fotelu dyrektora Starego Teatru, natychmiast chwyciłem za pióro, by skreślić tych kilka zdań. A pozwalam sobie uczynić redakcję „Teatru” pocztylionem, wszak przecież Pan lata całe posyłał do niej swoje listy, najpierw jako „Kurier z Krakowa”. Ja je czytałem z zamiłowaniem, odnajdując w nich rzadki wdzięk, dowcip, a i myśli niebłahe. Przypomniałem sobie na przykład teraz, co Pan pisał we wrześniu Roku Pańskiego 1993 i zacytowałem fragment jako motto mego listu. Wtedy, podejrzewam, czynił Pan aluzje do kolejnej kampanii wyborczej i haseł, które ją zatruwały. „Historia to przecież My. Racja to My, Naród to My. […] Nie masz przeszłości, jeśli nie byłeś z Nami, nie masz przyszłości bez Nas. Twoja przyszłość należy do Narodu, twoja wolność zależy od większości… że nie mamy większości? Trudno, weźmiemy ją siłą. Historia przyzna Nam rację…”
Lata mijają, a Historia wciąż sprawia, że świat bywa ponury, nie sądzi Pan?
No ale teraz ciekaw jestem Pana nastroju, gdy tak chwalebne wyzwanie czeka. I niełatwe, co tu kryć. Nawet podziwiam, że Panu się chce. Zamiast oddawać się Miromagii, której był Pan mistrzem, śnić o Kolombinach i Arlekinach pod lazurem nieba Italii, spacerować po ogrodach sztuk – Pan wchodzi swym cichym krokiem między szpady potężnych szermierzy. Słyszę, że na pomoc przyzywa Pan najlepszych towarzyszy dawnych teatralnych przygód: Krzysztofa, co do Stu liczył, Tadeusza, z którym stawialiście wzorzec dowodów metafizycznych i Jerzego – komedianta wspaniałego (brakuje tylko pośród tych muszkieterów sceny włoskiego amico Giovanniego). Wszyscy to zacni artyści, choć dręczy mnie pytanie: czy najpiękniejsza przeszłość, którą ze sobą niosą, może zbudować dzisiejszy teatr? Nawet jeśli nazywa się: Stary? A za poprzednika i imiennika Pana nowi się na placu Szczepańskim rozgościli z hasłem jakże teatralnym: teraz my! Łatwo oni miejsca nie oddają, zasmakowawszy w sławie i przekonani o swojej wyjątkowości. I oni nadali bieg tej rzece teatru, co nie tylko pod Wawelem płynie, ale rozlała się już szeroko po kraju aż po Bałtyk. Czy można ją zawrócić, nawet jeśli ma się urzędowe pieczęci?
W liście sprzed ćwierć wieku pytał Pan również: „Co sprawia, że bywa świat cudownym?”, i odpowiadał:
„Po pierwsze Natura, a to Ogród i Fauna, a to także my w całej swojej mocy.
Po drugie Biblioteka – Księga z Ksiąg, z nadziei i z rozpaczy, i Sztuka w niej i Teatr z wielu sztuk w jednej. Biblioteka, co służąc każdemu, nie poddaje się zbiorowości, a przymuszona odrzuca dyktanda niczym samoplewiący się ogród. Która jest Anty-Historią i wieczną nadzieją na prawo pojedynczego głosu. Ta Biblioteka, przeciw której najgłośniej krzyczą, co najmniej czytają, ci, co wysyłają pisarzy »do pióra« i artystów »do lunaparku«. Nie mówiąc o tych, co najchętniej szykują stosy, co wraz z księgami paliliby autorów lub podrzynali im gardła, za boską obrazę, z miłości boskiej więcej mściwej od najsurowszego z Bogów”.
Ach, jakże miła jest memu sercu Pana wiara w moc Biblioteki i Sztuki, i Teatru. Będzie teraz Panu potrzebna bardziej niż kiedykolwiek. Proszę wszakże pamiętać, że wiara ta może być tarczą, ale nie powinna zamykać nas niczym w twierdzy warownej ze złudnym poczuciem bezpieczeństwa. Przeciwnik od murów nie odstąpi, trzeba wyjść na pole i z nim się mierzyć. A czasy na dodatek zdradliwe i wcale nie wiadomo, czy ten, kto głośno mieni się sojusznikiem w walce, godzien jest w istocie zaufania, a może bardziej warto posłuchać tego, kto wątpi? Mam nadzieję, że mądrość Pana pozwoli dokonać dobrych wyborów.
I proszę jeszcze pamiętać o tych, którzy pośród tego zamieszania najbardziej czują się pogubieni i niepewni, co dalej. Podobno stali w milczeniu, gdy dokonywała się Pańska prezentacja jako nowego sternika Starego. Nie wiem, dalibóg, jak się Pan z nimi porozumie. Tu językowe metafory nie pomogą. Wiem na pewno, że bez aktorów teatru nie ma.
Nie zdradzę swego nazwiska pod tym listem, pozostawiając Pana domysłom, kim jest autor. Ale znany jest Panu osobiście. Naszą znajomość ufundowała sympatia i szacunek. A fundament ten pozwala na szczerość i troskę, których list ten jest wyrazem.
Przesyłam ukłony,
Kurier Kabacki